Smugi kondensacyjne – realne zagrożenie czy teoria spiskowa?

Zapewne wielu z Was słyszało o kontrowersjach wokół smug kondensacyjnych, które są zostawiane przez samoloty latające na dużych wysokościach. Według meteorologów smuga kondensacyjna to chmura powstająca poprzez zamarzanie pary wodnej obecnej w spalinach samolotowych. Natomiast wg zwolenników tzw. teorii chemtrails, niektóre smugi zawierają substancje chemiczne, mające na celu zatrucie powietrza. Kto ma rację?

Naukowcy przekonują, że smugi kondensacyjne są zjawiskiem całkowicie naturalnym. Wystarczy, że zaistnieją odpowiednie warunki temperatury i ciśnienia, żeby samoloty pozostawiały za sobą białe linie. Te specyficzne warunki nie zawsze występują, dlatego po niektórych maszynach nie pozostaje żaden ślad. Dla zwolenników teorii smug chemicznych właśnie ta wybiórczość stanowi argument potwierdzający ich teorię. Uważają oni bowiem, że tylko niektóre samoloty rozpylają szkodliwe substancje. Do substancji tych należeć mają m.in. aluminium, bar, tytan, poliwęglany, a także bakterie czy wirusy. Cel domniemanego opryskiwania nieba nie jest jasno sprecyzowany. Być może ma to służyć walce z globalnym ociepleniem lub manipulacji warunkami pogodowymi. Inną opcją jest zatruwanie ludzi, a nawet kontrola umysłów.

Pomimo, że teoria chemtrails nie została w żaden sposób udowodniona, to trzeba wiedzieć, że opryski z samolotów są faktem i były stosowane już w 1917 roku. Używano ich na przykład w lasach do walki z insektami lub gryzoniami. Ponadto opryski z powietrza to rodzaj broni chemicznej wykorzystywanej w czasie działań wojennych, np. w Wietnamie. Rozpylano wówczas duże ilości toksycznych substancji, które wpływały niszcząco na pola uprawne i lasy. Związki jakie zastosowano nie pozostały obojętne dla zdrowia ludzi, powodując upośledzenia, defekty genetyczne, oraz zwiększoną zachorowalność na choroby nowotworowe.

Ponadto jawnie mówi się też o technikach geoinżynieryjnych, za pomocą których można wpływać na pogodę. Ba, nie trzeba żadnych technik geoinżynieryjnych, wystarczy wybuch wulkanu żeby zmienić warunki atmosferyczne i skład powietrza.

Jak w każdej teorii, tak i w tej o chemtrails może być ziarenko prawdy. Możliwe, że na niebie faktycznie rozpyla się jakieś szkodliwe substancje, ale raczej nie za pomocą smug kondensacyjnych. Bardziej prawdopodobne jest to, że takie działania wykonuje się po cichu, w sposób niewidoczny dla ludzi, najlepiej pod osłoną nocy.

Dodaj komentarz